.
aktualnosc obraz

"burczak" po polsku

2020-10-18

Wielu Polaków na pewno zna burczaka z jesiennych wypadów enoturystycznych do naszych południowych sąsiadów. Czas na polską wersję.



 

Zanim winogronowy moszcz zmieni się wino dużo musi się zdarzyć. Na początku drogi mikroskopijne drożdże ciężko pracują zamieniając cukier w alkohol. Mętny, mdło słodki roztwór zaczyna musować, staje się stopniowo coraz mniej cukierkowy i zawiera coraz więcej alkoholu. Drożdże, jeśli im nie przeszkadzać będą pracować do pełnej wytrawności.

Gdzieś w trakcie fermentacji alkoholowej znajduje się punkt najlepszego balansu miedzy słodkością, kwasowością i zawartością alkoholu. Moment, w którym delikatne bąbelki wytwarzanego przez drożdże dwutlenku węgla dają najprzyjemniejsze wrażenie na języku. Moment soczystej owocowości i delikatnych nut drożdżowych. To jest właśnie ten moment!

 

 

Burczak (Burčák – oryginalna nazwa czeska) to nic innego jak fermentujący moszcz. Napój ten jest najbardziej popularny na Morawach i na Słowacji. Jesienią, kiedy w piwnicach i przetwórniach trwa winifikacja można go znaleźć w bardzo wielu miejscach. Czasem po prostu na przydrożnych straganach. W Czechach oficjalnie można go sprzedawać od 1 sierpnia do 30 listopada, tylko z tegorocznych i krajowych winogron. Pije się go często również w Austrii (pod nazwą Sturm) i Niemczech (między innymi jako Federweißer, Suser). W innych krajach winiarskich nie jest aż tak popularny – nie ma nawet swojej specjalnej nazwy.

Bruczak najczęściej jest biały. Fermentujący moszcz białych winogron jest zazwyczaj najbardziej aromatyczny i najsmaczniejszy. Niektóre odmiany czerwone, fermentujące na wina różowe oraz czerwone również bywają na tyle przyjemne, że spożywa się je w formie burczaka.

Taki fermentujący roztwór zawiera jeszcze sporo cukrów, kwasy, cały zestaw organicznych i nieorganicznych związków chemicznych z owoców i trochę alkoholu (zazwyczaj od 4% do 7%, czasem nawet do 10%). Znajdują się w nim „pracujące”, żywe drożdże. To właśnie one produkują dwutlenek węgla, dzięki któremu Burczak jest lekko „gazowany”.

Koniecznie trzeba pamiętać, że przy większym spożyciu mogą u niektórych wywołać rewolucje żołądkowe.

 

 

Wielu Polaków na pewno zna burczaka z jesiennych wypadów enoturystycznych do naszych południowych sąsiadów. Ale skoro w naszym kraju posadziliśmy już całkiem sporo winorośli i coraz intensywniej siejemy ferment. Nic dziwnego, że zaczynamy odkrywać rodzime „burczaki”.

Niestety polskie regulacje prawne nie dają za bardzo możliwości sprzedaży "burczaka" jako takiego. Pojawia się on jednak tu i ówdzie. Można go czasem skosztować w winnicach i na różnych imprezach.

Nie ma też polskiego odpowiednika nazwy „burczak”.

 

 

Jeśli prześledzicie „internety” i media społecznościowe nie będziecie mieli, że niekwestionowaną ambasadorką burczaka w Polsce jest Tatiana Mucha z Winnicomanii – pisze o nim chyba najczęściej i najwięcej. Już trzy lata temu podczas organizowanego przez Winnicomanię winobrania, na stole pojawił się burczak. Był na imprezach winobraniowych w roku 2018, a w 2019 odbyła się specjalna impreza, na której był główną atrakcją - WinoBranie 2019 - W rytmie burczaka.

W tym roku możecie jeszcze wybrać się na burczaka już w przyszły weekend - Winobranie 2020. W rytmie burczaka – enotour.

 

Od zeszłego roku „burczak” pojawia się w mediach społecznościowych różnych winnic. Wspominają o nim np.: Winnica Świdnicka, Piwnice Półtorak, Winnica Amelie, Winnica Alwarium, Dom Pachnący Żywicą

W zeszłym tygodniu podkrakowska Winnica Kresy częstowała solarisowym „pieniaczem” (taką zaproponowali nazwę) w swoim winebarze na krakowskim Kazimierzu.

 

Jeśli nigdy nie próbowaliście „burczaka”, a nie po drodze wam za granicę i macie daleko do Krakowa sprawdźcie czy winnice w Waszym sąsiedztwie nie zechciałby Was poczęstować. Jeszcze tylko tydzień lub dwa... A następna okazja dopiero za rok.

 

 

Zdjęcia w artykule pochodzą z zasobów internetowych Winnicomanii.

Zdjęcie tytułowe: www. tn.nova.cz